~ 2 dni później ~
- Naprawdę musicie już wyjeżdżać? - zapytała ze smutkiem w głosie Pani Maura, widać było że nie chce żeby jej syn po raz setny wyjeżdżał, zrobiło mi się jej na prawdę szkoda.
- Tak mamo, ja mam jeszcze trasę a Emily treningi - powiedział blondyn pakując nasze walizki do bagażnika.
- Kiedy jeszcze przyjedziecie? - zapytała Denise która trzymała Theo na rękach.
- Jeszcze nie wiemy, ale postaramy się wpaść zaraz po skończeniu się trasy - odpowiedział blondyn zamykając bagażnik i podchodząc do Denise i Theo. Tak w ogóle to przez ten czas bardzo zaprzyjaźniłam się z Denise i poznałam Theo, jest słodkim dzieckiem. Blondyn przytulił na pożegnanie wszystkich oprócz Grega, który jedzie z nami na lotnisko, zaraz po nim zrobiłam to samo.
- Poczekajcie chwile, zapakuje wam trochę ciasta na drogę! - krzyknęła Maura i poszła do kuchni - Proszę...i Niall nie zjedz wszystkiego tak jak zawsze - powiedziała podając nam ciasto.
- No dobra...- westchnął jak dziecko po czym otworzył mi drzwi od samochodu i pomógł wsiąść, sam natomiast zajął miejsce w przodu obok Grega. Pomachaliśmy ostatni raz do wszystkich i pojechaliśmy na lotnisko.
~*~
- No to trzymajcie się i szybko przyjedźcie - powiedział Greg na pożegnanie i mnie mocno przytulił a Niallowi przybił żółwika.
- No postaramy się - powiedział blondyn spoglądając na mnie.
- Ok, Emily pilnuj go tam, żeby... - nie dokończył, bo Niall walnął go w ramię.
- Dobra, dobra spadaj już - powiedział Niall do Grega a ja wybuchłam śmiechem.
- Nie przerywaj starszemu...ja tu moje mądrości na twój temat chce powiedzieć - nabuzował się starszy Irlandczyk i już chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Niall szybko złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę samolotu krzycząc do Grega " do następnego razu braciszku " , zauważyłam tylko jak Greg zrobił zdezorientowaną minę i znikł z mojego pola widzenia.
- Nie przejmuj się skarbie, on zawsze takie teksty wali - powiedział blondyn kiedy wchodziliśmy do samolotu. Znowu wybuchłam śmiechem przypominając sobie mine Grega.
- Haha...może chciał mnie przed czymś ostrzec - powiedziałam patrząc na jego reakcje.
- No ejj...przecież jestem grzeczny - powiedział zakładając ręce na piersi dając mi do zrozumienia że właśnie strzelił focha. Po raz kolejny dziś wybuchłam śmiechem, a on spojrzał na mnie jakby chciał mnie kopnąć, ale na szczęście tego nie zrobił.
- Mam rozumieć że Mr. Horan ma focha, tak? - zapytałam tłumiąc w sobie śmiech. Nie odpowiedział nic.
- Halo! Ziemia do Horana - powiedziałam. Znowu nic.
- Dobra, to ja też mam focha, usiądę sobie z jakimś innym fajnym chłopakiem który nie ma na mnie focha - powiedziałam i już chciałam go wyminąć ale w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek przyciągając mocno do siebie.
- Ani mi się waż - powiedział szybko. Był zazdrosny.
- No ale przecież ty masz na mn... - nie dał mi dokończyć bo wpił się mocno w moje usta.
- Nie miałem focha... - powiedział kiedy już się od siebie odkleiliśmy.
- To czemu się nie odzywałeś? - zapytałam patrząc na niego oczekując odpowiedzi.
- Bo zamuliłem - powiedział. Brawo Horan za nie złą wymówkę. aż zaklaskam, czujecie ten sarkazm?
- Dobra zmień temat - powiedziałam - a tak w ogóle to kto przyjedzie po nas na lotnisko? - zapytałam.
- Louis - odpowiedział.
- Ok - odpowiedziałam. Po chwili poczułam jak samolot wzbija się w górę a ja zrobiłam się nagle bardzo senna i zasnęłam.
~*~
- Skarbie obudź się - poczułam jak Niall mną szturcha. Leniwie otworzyłam oczy.
- Co się stało? - zapytałam.
- Wylądowaliśmy już myszko - powiedział całując mnie w czoło. Dopiero teraz skapnęłam się że byłam do niego przytulona.
- Jak ten czas szybko leci... - powiedziałam oburzona.
- Spałaś dobrą godzinę kochanie - powiedział i zaśmiał sie słodko.
- Oj tam, oj tam...- powiedziałam i wysiedliśmy z samolotu po drodze odbierając nasze bagaże.
Niall musiał założyć na głowę kaptur i okulary bo na lotnisku biegało kilka fanek. Mi Niall też kazał założyć okulary żeby mnie nie rozpoznali. W oddali zobaczyłam dwa bardzo dobrze znane mi samochody, jeden był Nialla a drugi Louisa. Poszliśmy w ich stronę.
- No w końcu jesteście - miłe powitanie Louis.
- Mi też cię miło widzieć, Lou - powiedziałam na co Niall zaczął się brechtać. Teraz dostrzegłam Harry'ego który siedział w Louisa samochodzie i pisał coś na telefonie.
- I jak było w Irlandii?- zapytał Louis. Zaraz, chwilunia...skąd on wie że byliśmy w Irlandii?
- Super! - powiedziałam.
- Pomijając fakt że dostałem ,, z liścia'' to było super - spojrzał na mnie wymownie a ja zaczęłam się śmiać przypominając sobie te zdarzenie.
- Dobra opowiecie później, trzeba się zwijać bo fanki zaczynają węszyć za nami - powiedział Lou i rozeszliśmy się do aut.
- Niall, zajedziesz jeszcze do MSC?- zapytałam.
- No dobrze - powiedział i zaparkował auto na parkingu - co ci wziąć - zapytał wychodząc z samochodu.
- Szejka czekoladowego - odpowiedziałam i tyle go widziałam. Po 5 minutach Niall wrócił z szejkami, podał mi mojego. kiedy wracaliśmy już do domu zauważyłam ze Niall mi się bardzo intensywnie przygląda.
- Czemu tak na mnie patrzysz, mam coś na twarzy - zapytałam.
- Nie, po prostu lubię na ciebie patrzeć kochanie - powiedział spoglądając znowu na mnie.
- Niall patrz się lepiej na droge bo jeszcze spowodujesz wypa... - nie dokończyłam bo poczułam jak Niall gwałtownię zahamował, gdybym nie miała zapiętego pasa chyba bym wyleciała.
- o kurwa...
____________________________
Hejka :) od razu przepraszam za spóźnienie rozdziału ale nie miałam weny... mam nadzieje że się wam rozdział spodoba, bo ja nie za bardzo jestem do niego przekonana w 100% :)
ZACHĘCAM OCZYWIŚCIE DO KOMENTOWANIA!!! Następny rozdział pojawi się 10.10
i przepraszam za taki krótki rozdział :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz